Wiecie, że pierwszy szkic tego wpisu powstał ponad rok temu? Karygodna przerwa, która pewnie skazała ten blog na stoczenie się w otchłań internetowego niebytu… ale trudno. Za dużo się wówczas działo – tak życiowo, jak i naukowo – żebym mógł rzetelnie ogarnąć kolejne wpisy. Teraz mam chwilę, więc postanowiłem jeszcze raz zaprosić Was do uniwersum Ultimate i zobaczyć, co tam się dzieje. A tam nadciąga Ultimatum, ale zanim nadciągnie… Spider-Mana czeka ważna rozmowa.

1

Mary Jane i Peter wiele już przeżyli jako para i zaczynają zadawać sobie pytanie, czy nie przenieść swojego związku na wyższy poziom. Tymczasem w życiu Spider-Mana pojawia się szereg zaskakujących zwrotów; nie tylko bowiem udaremnia on zagadkowy napad na bank, ale też rusza do walki z nowym przeciwnikiem, enigmatycznym Mysterio…

kiss

Od razu powiem: nie jest do końca jasne, czy Peter i Mary Jane poszli do łóżka. Bendis w miarę zręcznie unika ostatecznego rozwiązania tej kwestii; niby pod koniec historii Peter zostaje u MJ na noc, ale nie wiemy, czy do czegokolwiek doszło. Dlatego nie drążcie tematu i nie interesujcie się. Nie wiemy i już. Ważne natomiast, że ta kwestia jest dla naszych bohaterów szalenie istotna i że myślą oni o sobie poważnie, a to jest sygnał długiego i owocnego związku. A przynajmniej na to się zanosi.

wampir

Powściągnijmy więc perwersyjną ciekawość i spójrzmy na dwa szalenie istotne wątki, które zostały wprowadzone tu niejako mimochodem. Spider-Man oficjalnie dogaduje się z Frankiem Quaidem, kapitanem policji, który postanawia wejść z naszym bohaterem w komitywę i połączyć siły, aby łapać co groźniejszych (i dziwniejszych) przestępców. Ta relacja ciekawie się rozwija już od ostatnich problemów z Shockerem i dobrze wiedzieć, że w jakąś stronę to zmierza. No więc Quaid prosi Spider-Mana o pomoc w złapaniu nowego złoczyńcy, któym jest enigmatyczny osobnik z chmurą zamiast głowy, znany jako Mysterio. Ów osobnik okrada banki (jakże by inaczej) i policja jest wobec niego bezsilna… przynajmniej do momentu, w którym Mary Jane analizuje sprawę i wpada na to, jak go znaleźć.

tv

Tu się rozwija kolejny nowy wątek, już wcześniej przez Bendisa sygnalizowany: oto MJ, pracująca w szkolnej telewizji pod niejaką Jessicą Jones, odkrywa w sobie smykałkę detektywistyczną. Wprawdzie Jones chce, żeby całą jej ekipa (czteroosobowa, co podkreśla Peter) ruszyła po szkole na poszukiwania Spider-Mana, ale nie zmienia to faktu, że status quo się trochę zmienia; tym razem to nie Peter, a MJ jest głównym śledczym, nawet jeśli konfrontacja Spider-Mana z Mysterio nie kończy się złapaniem tego ostatniego. Ten bowiem cały czas jest dla nas tajemnicą i nie powiedział jeszcze ostatniego słowa.

mysterio

Całość czyta się przyjemnie – mimo niedopowiedzeń w sprawach związkowych u Petera i Mary Jane – choć nad wszystkim wisi pewien dysonans poznawczy (i nie, nie chodzi o rysunki Davida Lafuente, które choć początkowo dziwne, całkiem nieźle pasują do tej historii). Otóż zmierzamy w stronę Ultimatum. Za chwilę ma nastąpić koniec. Tymczasem Bendis rzuca nam nowe wątki, których pewnie nie zdoła zamknąć. Czyżby chciał tu powielić zabieg z Absolute Power, a przez to wywołać wrażenie, że koniec dla naszych bohaterów faktycznie przychodzi z nienacka? A może ma w tym jakiś inny zamysł? O tym przekonamy się (mam nadzieję) wkrótce.

Od jakiegoś czasu mogliśmy obserwować, jak zasadzane są ziarna pod czekającą nas nieuchronnie katastrofę. Najwyższy czas, aby zebrać żniwo. Jeph Loeb – którego czytelnicy uniwersum Ultimate kojarzą przede wszystkim z zakończenia Ultimate Power – wspólnie z Joe’em Madureirą popełnili komiks kontrowersyjny, nieco dziwaczny i wywołujący wśród czytelników wiele emocji. Przede wszystkim negatywnych. Przed Wami początek końca drużyny Ultimates.

1

  2 3 4

5

Superbohaterowie z Ultimatesów mogą być najpotężniejszymi herosami na Ziemi, ale ich drużyna trawiona jest wewnętrznymi rozdarciami. Hawkeye po śmierci żony i dzieci stracił wolę życia, Kapitan Ameryka stał się cichy i nieufny, Thor zdystansował się od reszty wraz ze swoją nową dziewczyną, Valkyrie, a na światło dzienne wyciekła seks-kaseta Tony’ego Starka i Czarnej Wdowy. Areszt domowy Hanka Pyma, pałętające się wszędzie służebne roboty z serii Ultron i nowy, milczący członek drużyny, Black Panther, też nie wpływają za dobrze na atmosferę. Wszystko się jednak załamuje dopiero wtedy, gdy posiadłość Ultimates aatakuje… Venoma, a dzień później jedna z członkiń drużyny, Scarlet Witch, zostaje zamordowana…

killed

Tak, to prawda. Wanda (Lehnsherr) Maximoff, znana też jako Scarlet Witch, ginie. A to dopiero początek. Jeph Loeb doprowadza całą drużynę na skraj załamania nerwowego, wyciąga na wierzch zadawnione konflikty i odziera wszystkie postacie z ich superbohaterskości. Jednocześnie wprowadza szereg dziwnych rozwiązań fabularnych, które bardzo boleśnie odstają od standardów wypracowanych przez Marka Millara, co sprawia, że komiks ten – w zestawieniu z poprzednimi odsłonami przygód Ultimates – wydaje się brudny, zły, obleśny i nierealistyczny. Pełno w nim brutalności, pada też wiele trupów. I to zasadniczo sprawia, że wiele osób szczerze Loeba za niego nienawidzi.

waspalone

Ja jednak postaram się podejść do tego komiksu z otwartą głową i trochę go usprawiedliwić. Zacznę od tego, że:

joker-martin-loeb

No właśnie. Tak jakby nie ma w tym komiksie niepotrzebnej śmierci, choć wiele z nich ukazanych jest w sposób szokujący. Poza tym faktycznie, postacie zachowują się w sposób co najmniej nieprzyjemny, ale wielu z nich ma do tego prawo lub też – co chyba lepiej zabrzmi – ma powody, dla których przyjmuje taką, a nie inną postawę. Najlepszym przykładem jest Hawkeye, który zmienił kostium na dużo mroczniejszy i kojarzący się raczej z Bullseye’em niż agentem S.H.I.E.L.D. Jego zachowanie, zapalczywość, nieliczenie się z niczym i nikim a przede wszystkim otwarte życzenie śmierci muszą w końcu doprowadzić do czegoś złego. Kapitan Ameryka, trzymający sztamę ze znanym nam już z Originsów T’Challą – Black Pantherem – ewidentnie jest cięty na Wasp za umieszczenie jej męża, Hanka Pyma, w posiadłości. Ewidentnie ich związek się nie klei i Janet na zasadzie swego rodzaju syndromu sztokholmskiego chce powoli wrócić do Hanka (co mogliśmy obserwować już w The Ultimates II). Reputacja Iron Mana jest zszargana, on sam więc pogrąża się w alkoholu… i przesadza. Thor, po odzyskaniu boskich mocy, wyraźnie dystansuje się od drużyny i spędza czas ze swoją nową ukochaną, znaną nam z drużyny Defenders Valkyrie, która jakimś cudem posiadła boskie moce (i pegaza). A Quicksilver i Scarlet Witch dużo jawniej niż zwykle okazują swoje wzajemne przywiązanie, które na kartach tego komiksu odarte jest z całej aury niedopowiedzeń i nie mamy już wątpliwości, że łączy(ła) ich miłość kazirodcza.

vshawkeye

Te dopowiedzenia i dosłowności – ujawniające się na każdym kroku, także wtedy, gdy dwóch członków Bractwa Mutantów próbuje zgwałcić Valkyrie – są kolejnym poważnym zarzutem często wysuwanym pod adresem tego komiksu. I trudno się z nim nie zgodzić. Powód takiego stanu rzeczy jest jednak prozaiczny: Loeb miał tylko pięć zeszytów, aby opowiedzieć całą intrygę nie mniej zresztą zakręconą niż pomysły Millara. Stąd też bierze się pozornie większa brutalność komiksu, choć jakby się zastanowić, w The Ultimates II było równie hardkorowo. To, co Millar na przestrzeni trzynastu zeszytów mógł jednak ograć stopniując napięcie, u Loeba sprawia wrażenie gnania na złamanie karku. Ma to podłoże fabularne: kleszcze, które zaciskają się wokół Ultimatesów, robią to szybko i drużyna ma bardzo niewiele czasu na reakcję, można jednak zrozumieć głosy tych, którzy czują się tym wszystkim przytłoczeni.

spider-man

Przypominające duszne, piekielne wizje rysunki Madureiry też nie pomagają, choć taki efekt był chyba zamierzony. Całość sprawia wrażenie nieco nierealnego snu, sytuacji, z której Ultimatesi muszą się jakoś rozbudzić, żeby ogarnąć rzeczywistość, niewiele jednak mogą zrobić. Do tego dochodzi wulgarność innych pojawiających się tutaj bohaterów, jak Wolverine (co nas nie dziwi) i Spider-Man (pogoń za którym ma pokazać, jak bardzo Hawkeye oddalił się od szeroko rozumianego bohaterstwa… nie wiedzieć jednak czemu Pająk też jest wulgarny). Nieco może dziwić brutalność członków Bractwa Mutantów, w szczególności Bloba, który deklaruje chęć zjedzenia Wasp, choć dotąd pamiętaliśmy go raczej jako cywilizowaną osobę. Możliwe jednak, że gdy Magneto spuścił Bractwo ze smyczy, chcieli oni wziąć jak najbrutalniejszy odwet na Ultimatesach (co nas nie dziwi, wszak to Ziemia-1610). A było to tak: Quicksilver po śmierci Scarlet Witch z rozpaczy wezwał Magneto i ten przybył wraz z Bractwem po ciało swojej córki. Zaraz potem przybywa również Wolverine, który dołącza do Ultimates z zamiarem odbicia ciała Wandy oraz prawdopodobnie Pietra. Wszystko to jakoś tam się zgrywa z historią Absolute Power: Logan poleciał niszczyć Banshee na wyspie Muir, więc Magneto i członkowie Bractwa ruszyli z pomocą, zanim jednak Erik zdążył tam dotrzeć, dostał od Pietra sygnał o śmierci Wandy; skierował się więc do Nowego Jorku. Wolverine sobie znanym sposobem odkrył, co jest grane, i ruszył za nim, a dopiero po potyczce w siedzibie Ultimates Quicksilver udał się na szybko na wyspę Muir, by spotkać się z Moirą. Tylko w taki sposób to ma sens.

assault

Nieco mniejszy sens ma obecność w Bractwie Masterminda (który podszywał się pod Magneto w Triskelionie) oraz Pyro (który przed sekundą należał do X-Men). Skąd się tam wzięli i co robili – ta historia pozostaje niedopowiedziana. Oboje jednak giną z ręki Valkyrie, kiedy próbują ją zgwałcić, a ona sama zostaje ocalona przez głos w jej głowie, należący do tajemniczej istoty odpowiedzialnej za jej zdolności. Kolejna tajemnica do wyjaśnienia.

barbara

Jest jeszcze tajemnica Black Panthera, a raczej powodu, dla którego podszywa się pod niego sam Kapitan Ameryka (faktycznie, obaj nigdy nie pojawiają się razem, co drażni Wasp). Samego T’Chali, jak się okazuje, w tym komiksie nie ma, a obecność Panthera jest zainscenizowana przez Steve’a Rogersa. To zagranie też nie jest wyjaśnione na kartach komiksu – choć wiadomo, że Tony Stark o nim wiedział – więc kolejni czytelnicy wpadli w pułapkę niezrozumienia. Ale tego akurat zamierzam twardo bronić, bo raz, że wkrótce dostaniemy wyjaśnienie całej sprawy, a dwa, że to pokazuje, jak bardzo nieufni wobec siebie byli Ultimatesi w tym okresie. I dlaczego stali się tak podatni na ataki.

panther

Bo te ataki przychodzą nagle i właściwie zewsząd, czego punktem kulminacyjnym jest bitwa plemion Savage Land (pod przywództwem Shanny i Ka-Zara, nowych postaci z punktu widzenia uniwersum Ultimate) z Bractwem Magneto, skopaniem przez Magneto tyłka Thorowi i zabraniem mu młota oraz ucieczką latającej fortecy po pozornie śmiertelnym postrzale Quicksilvera (zarobił kulę Hawkeye’a przeznaczoną dla Erika). Motyw walki o ciało Scarlet Witch, ukryte gdzieś skądinąd właśnie przez Pietro, stanowi jednak tylko jedną płaszczyznę tej intrygi.

kazarshanna

Drugą płaszczyzną jest sianie fermentu w drużynie przez… jednego z Ultronów, a konkretniej tego, z którym Scarlet Witch flirtowała w poprzedniej serii przygód Ultimates. Jak to w pewnej chwili wyjawia Wolverine (który dawno temu miał okazję dzielić łoże z ówczesną żoną Magneto, ale dopiero niedawno udało mu się pokojarzyć fakty: przybył bowiem do Savage Land, kiedy Erik rozstał się już z Magdą), Scarlet Witch nie do końca panowała nad swoimi zdolnościami. Z jednej strony łączyła moce mutantów odziedziczone po ojcu i zdolność do władania magią po matce, z drugiej miała wciąż wątły i wrażliwy umysł, który nie radził sobie z takim power setem. Dość powiedzieć, że to Wanda w przypływie złości stworzyła dinozaury zamieszkujące Savage Land (trochę się to kłóci z ikonografią z poprzednich komiksów, wedle której wyspa była od początku zamieszkana przez chociażby pterodaktyle, ale zostawmy to). Logan posuwa się nawet do stwierdzenia, że kazirodcza miłość Pietro i Wandy była efektem, tego, że Quicksilver chciał ochronić świat przed jej mocami i dać jej spokojną przystań. To nadaje zresztą ich relacji dodatkowej głębi, tym bardziej, że pozornie niewinny flirt Wandy z Ultronem zakończył się uzyskaniem przez tego ostatniego samoświadomości… i zakochaniu się w Scarlet Wich.

motherfcker

Przy okazji, Ultrony są na każdym kroku w rezydencji Ultimates, sprowadzone wraz z Hankiem Pymem (który po jakimś czasie odkrywa intrygę swojego robota, w ostatniej chwili, by ocalić swoją żonę, Wasp). Służą, chronią i obserwują wszystko. Są więc idealnymi kamerdynerami, zdolnymi popełnić morderstwo. I faktycznie, okazuje się, że w ramach planu zastąpienia Ultimates innymi Ultronami/replikantami, zakochany android odpowiadał za większość krzywd, jakich doznali Ultimates w tym komiksie. Seks-nagranie, atak Venoma (jak się okazało, również replikanta, wysłanego do rezydencji po to, żeby porwać Wandę), podmienienie Tony’ego Starka na androida i stworzenie innych sztucznych Ultimates, a także zabicie Wandy… wszystko to było efektem złamanego serca robota, który potem miał przyjąć formę Hanka Pyma, by udawać prawdziwego superbohatera. Intryga – przyznam – jest cwana, szkoda tylko, że nie wyjaśnia, w jaki sposób prawdziwy Hank Pym się o wszystkim dowiedział i jak ocknął się z przedawkowania prozacu, które zafundował mu Ultron. Tak że cała koncepcja trochę razi niekonsekwencją, ale dzięki niej otrzymujemy potem epicki pojedynek dwóch Giant-Manów w Savage Land (bo Ultroni przyłączają się do walki z Bractwem, szybko jednak kierują się przeciwko oryginalnym Ultimates).

ultimatesvsrobots

Na marginesie rozważań o mocach Wandy warto przypomnieć, że to właśnie ona w finale Grand Theft America użyła swoich zdolności, aby przywrócić Thorowi boską moc i zezwolić siłom Asgardu na odparcie armii Lokiego. Wychodzi więc na to, że jej power set jest niesamowicie potężny, tym bardziej, że na dobrą sprawę wcześniej Thor był jeno człowiekiem z super pasem i zaawansowanym technicznie młotem. Czy jest więc możliwe, że to Wanda dała Thorowi boską moc? Jak się do tego więc od początku miały moce Lokiego? Dużo niedopowiedzeń, dużo wątpliwości, masa pytań, ale też wielka ekscytacja, oto bowiem w komiksach, które już znamy, mogło dziać się więcej niż początkowo podejrzewaliśmy.

dinos

I ja tak właśnie traktuję The Ultimates III. Jak komiks na poły oniryczny, który odchodząc od estetyki poprzedników jednocześnie obraca ich znaczenia, pokazuje konsekwencje superbohaterskiej działalności, objawiające się głównie w psychice bohaterów, doprowadzonych na krawędź szaleństwa. Oczywiście, to podejście ma swoje wady i może być rozczarowujące dla wszystkich, którzy spodziewali się powtórki z dzieła Millara, taka atmosfera chyba jednak bardziej odpowiada momentowi, w którym jesteśmy. Wszak maszerujemy w stronę Ultimatum.

magda

P.S. I tak potem okazuje się, że za wszystkim stoi Doom. To by wyjaśniało, skąd Ultron miał materiał genetyczny do stworzenia cyber-Venoma.

P.P.S. Quicksilver i Scarlet Witch zastrzeleni, siedziba Magneto w Savage Land spalona, Bractwo nieco przetrzebione, on sam jednak wyszedł zwycięsko z pojedynku z Thorem i posiadł Mjolnira. Śmierć jego dzieci (i wcześniejsza poraża planu z Banshee) doprowadziła go jednak do ostateczności. Za wszystkie cierpienia, jakich doznał Erik Lehnsherr, superbohaterowie Ziemi-1610 – oraz cała ludzkość – zapłacą ostateczną cenę. I to już niedługo.

doom

Wiemy już, jak to wszystko się zaczęło, wiemy, że rozwinięcie będzie miało w kolejnej serii The Ultimates, ale zanim to nastąpi, warto sprawdzić, co słychać u mutantów Xaviera. Po walce z Apocalypse’em drużyna na powrót się zjednoczyła, jeszcze silniejsza i bardziej zdeterminowana, by zmienić świat. I na tym w sumie można by było zakończyć serię, z jakichś przyczyn jednak zdecydowano się na kontynuację, za którą odpowiadał głównie Aron E. Coleite (scenariusz) i Mark Brooks (rysunki). Trochę szkoda, bo mogłoby jej nie być.

1 2

3 4

Szkoła Xaviera i Akademia Jutra (ponownie) spotykają się, by pograć w baseball, ale idylliczny klimat przerywa atak kanadyjskiego zespołu Alpha Flight. Drużyna porywa jednego z członków Akademii, Northstara – prywatnie chłopaka Colossusa – wspomagając się tajemniczym narkotykiem o nazwie Banshee. Wkrótce okazuje się, że Colossus sam również od lat wspomaga się tym specyfikiem, co wywołuje zamęt w drużynie i sprawia, że dochodzi do podziału. Ci X-Men, którzy stają po stronie Petera, sami również zażywają Banshee, a wśród nich nieskazitelny lider drużyny, Cyclops…

addicts

O rysunkach Brooksa wielokrotnie się wypowiadałem, więc tutaj sprawę przemilczę, bo w zasadzie jest tak, jak zawsze. Mnie te plansze się nawet podobają, choć jest w zasadzie bez szału. Co ciekawe, Brooks zawsze rysował komiksy Ultimate wtedy, gdy inni rysownicy nie wyrabiali, był więc niejako artystą pracującym „w zastępstwie”. Tutaj też tak jakby mamy do czynienia z komiksem-zapchajdziurą, bo wszak maszerujemy w stronę Ultimatum, więc idea jest podobna. Dlatego intrygujący jest fakt, że samego Brooksa też musieli wspomóc w trzecim zeszycie aż dwaj artyści, Clay Mann i Brandon Peterson, co pokazuje, jak duże braki w zespole kreatywnym miał Marvel w 2008 roku. Od strony graficznej nie jest jednak źle. A jak scenariusz?

alpha_flight

Tutaj widać wyraźnie, że Coleite chciał trochę naprostować koncepcje Kirkmana i wrócić do źródeł uniwersum Ultimate, a więc mówić o ważnych problemach współczesności przy użyciu superbohaterskiego sztafażu. Mamy więc bardzo rozbudowany wątek uzależnienia od narkotyków, tym bardziej złożony, że dotykający bezpośrednio jednego z najstarszych członków drużyny. Pod nieobecność Xaviera – który przebywa na Wyspie Muir w ramach rehabilitacji po spotkaniu z Apocalypse’em – okazuje się, że niektórzy mieszkańcy szkoły zażywają Banshee od bardzo dawna. Chodzi oczywiście o Colossusa, który – i tu Coleite ujawnia cały swój spryt – bez Banshee nie jest w stanie utrzymać swojej siły. Narkotyk ten to bowiem nic innego, jak MGH – Mutant Growth Hormone – który zwykłym ludziom zapewnia czasowy dostęp do supermocy, a u mutantów wyzwala wtórne mutacje. Do tej pory jedynym mutantem posiadającym taki arsenał mocy był Wolverine. I to w oparciu o jego DNA powstaje Banshee.

spider-man

Co natomiast z Colossusem? Idea jest taka, że Colossus zamienia się w stal, ale po przemianie jest zbyt ciężki, żeby móc się sprawnie poruszać. Pomysł jest znakomity, wraca bowiem do koncepcji, że supermoce wcale nie muszą być cudowne. Specjalnie cofnąłem się do starszych numerów Ultimate X-Men, żeby sprawdzić, czy scenarzysta odrobiłlekcje i ta koncepcja się klei. Otóż nie klei się. Przynajmniej dwa razy – w niewoli w Weapon X i na Krakoi – Colossus był odcięty od źródła Banshee, więc trochę ta koncepcja naciągana. Chyba że założymy, iż w przypadku Petera czas działania narkotyku jest długi i liczyć może nawet tydzień, to wtedy ma to sens. Wyjaśniłoby to też wahania nastrojów we wcześniejszych historiach o X-Men, kiedy np. Colossus opuścił drużynę z lęku, że Xavier przeczyta jego myśli (i odkryje, że jest narkomanem). Swoją drogą to właśnie w taki sposób, przez nieuprawnione wejście do głowy Petera, Jean Grey dowiedziała się o jego uzależnieniu…

gay

Zaraz zaraz. Jean Grey? Jak pamiętamy, Marvel Girl uzbrojona w boską moc Feniksa odleciała do gwiazd. A tutaj, na kartach tego komiksu, cały czas jest w drużynie jakby nigdy nic. Dowiadujemy się więc, że faktycznie – była w kosmosie, ale jej ingerencje zwróciły na nią uwagę Watchera i Silver Surfera, którzy przemówili jej do rozumu i nakłonili, by wróciła na Ziemię. W ten sposób X-Men zyskali moc Feniksa po swojej stronie, choć Jean bardzo się ograniczała w jej używaniu. No i wychodzi na jaw, że będąc omnipotentną, zapragnęła znaleźć niebo, aby spotkać się ze zmarłym ojcem. Tutaj nieścisłość numer dwa: jej ojciec – o czym wiemy z Ultimate War – żyje i ma się dobrze. Jedynym wyjaśnieniem tej wpadki scenarzysty jest stwierdzenie, że być może zmarł on gdzieś po drodze podczas innych przygód X-Men, a Jean po prostu dręczą wyrzuty sumienia. Tym niemniej scenariusz w ogóle na to nie wskazuje.

logan

Skoro już grzebiemy w biografiach, nieścisłość numer trzy: przeszłość Cyclopsa. Okazuje się, że niechcący Scott zabił swoich przybranych rodziców, gdy jego moce ujawniły się po raz pierwszy. Takim znalazł go Profesor X i Marvel Girl, którą wszak Xavier wyciągnął z zakładu psychiatrycznego. Problem w  tym, że nie ma w tym wszystkim miejsca na Alexa Summersa, brata Scotta, ale być może wynika to z faktu, że dla przedstawionych tutaj wydarzeń nie był on istotny. Tak czy inaczej, brak dbałości o sens całości bardzo rzuca się tutaj w oczy. To wszystko sprawia, że choć główny wątek jest ciekawy, to ginie on w masie głupich błędów, których z powodzeniem można było uniknąć; wszak uniwersum Ultimate nie jest aż takie duże i swobodnie jedna osoba może je ogarnąć. Że już nie wspomnę o nadużyciu numer cztery, ale to zostawię na koniec.

cyke

Tak więc cała fabuła najpierw kręci się wokół próby odbicia Northstara z rąk tajemniczego Vindicatora (którego sekret zna tylko Rogue, bo dodtknęła jego twarzy) i Alpha Flight, z którymi zatargi miał onegdaj również Wolverine. Podejmują się tego ci X-Men, którzy poszli za Colossusem, a więc ta mroczniejsza, bardziej ambiwalentna moralnie część zespołu: Dazzler (a z nią Angel), Rogue (która znajduje wolność w Banshee), Nightcrawler (mający wyrzuty sumienia po tym, jak potraktował Colossusa po jego coming-oucie) oraz Cyclops, który początkowo robił to po to, by odkryć ich prawdziwe zamiary, ale uległ Banshee. Potem drużyna zwalcza jeszcze niedobitki Acolytes z Australii (walczyli z nimi już podczas swojej wycieczki po świecie z książką Xaviera). Gdy wreszcie dochodzi do pojedynku między renegatami Colossusa i resztą X-Men, konflikt jest bardzo konkretny. Narkomańska drużyna szybko przekracza granicę, staje się bardziej nieobliczalna i nadpobudliwa, co ma symulować efekt narkotykowego głodu (albo głodu papierosa, bo i taki można tutaj podstawić). Ogólnie pod względem dynamiki jest to dobry komiks. Dochodzi do solidnych ekscesów, jak na przykład wyrwanie Colossusowi serca (bez którego w stalowej postaci potrafi on funkcjonować, jak się okazuje). Logan natomiast traci nogę.

leg

Udało się też scenarzyście kilka nawiązań; oto z narkomanami po MGH walczą również Kitty Pryde i Spider-Man, którzy potem pomagają Wolverine’owi odkryć prawdę o Banshee. Posuwa się też naprzód kwestia zażyłości między Kitty a Loganem, rozpoczęta po rozluźnieniu relacji ze Storm m.in. notką, którą Iceman przekazał Kitty kilka historii wcześniej. Pojawia się też Liz Allen jako Firestar, już w szeregach X-Men, co cieszy, bo wychodzi na to, że nie zapomniano o tej bardzo wszak interesującej postaci. Jest też szereg nawiązań do Originów, jak chociażby Watcherzy i wątek wyspy Savage Land.

watchers

To bowiem na wyspie 15 lat temu Xavier i Magneto odkryli, że DNA Wolverine’a może być kluczem do syntetyzowania Banshee, ale wtedy zdecydowali, że efekty uboczne zażywania narkotyku będą katastrofalne. Czort wie, jak wpadli na to, by zamknąć Logana w pojemniku i ściągnąć z jego DNA narkotyk, ale co tam. Ważne jest to, że Magneto po latach wznowił produkcję Banshee i wypuścił na rynek, w tym dostarczył je – pośrednio i pewnie nieświadomie – w ręce Colossusa. Trochę to się gryzie z tym, że Colossus był w X-Men – a nawet brał Banshee – znacznie wcześniej, gdy Magneto chciał jeszcze po prostu podbić świat, ale może pierwsze próby z MGH odbywały się już wcześniej. Najciekawsze w tym wszystkim (jeśli odrzucić idiotyzmy) jest to, że plan zalania ludzkości MGH jest całkiem sprytną koncepcją i możliwe, że to właśnie Erik miał na myśli, kiedy w Magnetic North stwierdził, iż ma nowe pomysły na podbicie świata. Całkiem spoko. I dodatkowo tłumaczy, dlaczego trzymał low profile podczas wizyty w domu Liz Allen; po prostu walka mu się nie opłacała.

banshee

Co jednak najdziwniejsze, Magneto skaptował do współpracy nad Banshee nikogo innego, a Moirę MacTaggert, byłą żonę Xaviera. Mogło to być pomyślane jako policzek dla samego Profesora X, ale trochę to dziwne rozwiązanie: mieszać Wyspę Muir w produkcję MGH. Faktem jest, że Moira miała własne powody, by wejść w ten układ, ale to jednak trochę dziwne, że nawet nie zająknęła się o tym Charlesowi. A on sam nic nie wyczuł, przebywając na Wyspie podczas swojej rehabilitacji. Ten wątek miał prawdopodobnie potencjał na otwarcie się na nowe zmagania X-Men ze światem, być może nawet na odkupienie Moiry, ale w tym komiksie kończy się to dość jednoznacznie. Wikipedia podaje, że Moira ginie pod koniec tego komiksu, ale nic na to nie wskazuje. Tym bardziej, że miał ją zabić rzekomo… Quicksilver.

quicksilver

Jeśli wierzyć ostatniemu panelowi, Pietro wrócił pod skrzydła swojego ojca. I to jest chyba największy mózgotrzep tego komiksu, który domaga się wyjaśnienia. Co się stało? Jak? Dlaczego? O co chodzi? Te pytania będą musiały poczekać na odpowiedź jeszcze chwilę, bowiem już za moment kolejny rozdział „Marszu w stronę Ultimatum”. Zapnijcie pasy!

nortchstar

Żeby móc dotrzeć do końca, warto znać początek. Głęboko skrywana dotychczas historia uniwersum Ultimate – dzięki Brianowi Michaelowi Bendisowi i Butchowi Guice’owi – wreszcie wychodzi na światło dzienne. Zanim więc na dobre pomaszerujemy w stronę Ultimatum, zobaczmy, od czego się to wszystko zaczęło…

1 2 3

4 5

Vendel Vaughn wzywa Fantastyczną Czwórkę do Projektu „Pegaz”, aktywował się tam bowiem jeden z artefaktów – kamienny słup nieznanego pochodzenia. Okazuje się, że słupem jest Watcher – pozaziemska świadomość obserwująca rozwój cywilizacji… jak również jej upadek. Watcher (imieniem Uatu) był przy wszystkich ważniejszych wydarzeniach, które doprowadziły do nastania ery superbohaterów: powstaniu Kapitana Ameryki, transformacji Wolverine’a, narodzinach Hulka czy też śmierci rodziców Spider-Mana. A wszystkie te wydarzenia mają jedno źródło…

captain

To niezwykle ważny i wspaniały komiks, idealnie wpisujący się w klimat Ziemi-1610. Wszystko się tutaj pięknie spina, a niektóre wątki były sygnalizowane już dawno temu, nieraz w najwcześniejszych historiach Bendisa. Tak chociażby jest w przypadku słów wypowiedzianych dawno temu – na kartach Ultimate Marvel Team-Up – przez Bruce’a Bannera. „To wszystko się ze sobą łączy – mówił Banner – a oni nie chcą, żebyś poznał prawdę”. Słyszący te słowa Spider-Man oczywiście nie miał pojęcia o czym mowa, podobnie zresztą czytelnik. Tymczasem prawda za nimi ukryta jest tak gęsta, tak przerażająca, a jednocześnie tak intrygująca, że niemal mam ochotę poprzestać na tym akapicie, byście sami sięgnęli po Ultimate Origins i przekonali się, o co chodzi.

thieves

Ale niech będzie, poświecę się i rozwinę myśl. W sumie całego uniwersum i jego superbohaterów by nie było, gdyby nie Hitler. I kosmici. I Roosevelt. Ten pierwszy dogadał się z tymi drugimi – o czym już wiemy – i dążył do dominacji nad światem, na co musiał zareagować ten trzeci. Pierwsze koncepcje bojowników o wolność były mało… kuloodporne, potrzebny był prawdziwy super-żołnierz. Chimeryczny, nieco obłąkany naukowiec nazwiskiem Erskine stanął na czele Projektu Odrodzenie, którego efektem było zmienienie chorowitego, ale wiernego Stanom chłopaczka w Kapitana Amerykę. Niby doskonale znamy tę historię, ale w wersji Ultimate nabiera ona nowego znaczenia. Oto bowiem zanim udało się stworzyć osławione serum super-żołnierza, które wielu potem próbowało bezskutecznie zduplikować, Erskine eksperymentował na jeńcach lub przestępcach wojennych. Z reguły czarnoskórych. Jednym z nich – i to takim, któremu udało się przetrwać i uciec z Projektu – był szeregowy Nicholas Fury.

nick

Ustalenie, że tak naprawdę wszystko zaczęło się od trzech pomniejszych żołnierzy, którzy zostali złapani na okradaniu cywilnych budynków, jest w sumie genialne w swojej prostocie. Zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę, że jednym z nich był niejaki Fisk – najpewniej ojciec Wilsona Fiska, czyli Kingpina – drugim Nicholas Fury, a trzecim James Howlett, znany później jako Wolverine. Tego ostatniego przejął tajny odpowiednik Projektu Odrodzenie, znany jako Weapon X – projekt, w ramach którego wiele lat później pułkownik Wraith zacznie wykorzystywać mutantów jako żywą broń. Wychodzi na to, że eksperymentując na Howletcie, naukowcy z Weapon X – dr Cornelius (już nam przecież znany) oraz dr Malcolm Colcord – stworzyli gen mutantów, który stąd rozprzestrzenił się po świecie. Ustalenie, że to naukowy eksperyment stoi za powstaniem mutantów, nie zaś ewolucja, stanowi znaczący punkt zwrotny w historii uniwersum. Cała ewolucyjna otoczka staje się bowiem jednym wielkim oszustwem, a wszystkie zniszczenia dokonane przez mutantów i dokonane w imię supremacji jednej rasy nad drugą okazują się bezsensowną rzezią. Oznacza to również, że idee odwrotne, jak poglądy Charlesa Xaviera, też są na swój sposób naiwnymi mrzonkami…

panther

Nawiasem mówiąc, zastanawiające jest pochodzenie programu Weapon X. Najbardziej prawdopodobne, że sam program był inicjatywą Stanów Zjednoczonych, tylko jego siedziba mieściła się na ziemi kanadyjskiej. To by się zgadzało z obecnością dr. Corneliusa w zespole Wraitha – cała inicjatywa trwała więc do współczesności i dopiero interwencja Nicka Fury’ego (którą pamiętamy z Return to the Weapon X) pozwoliła go zamknąć. Jest tutaj zresztą bardzo wzruszająca scena, w której Fury – już jako dowódca S.H.I.E.L.D. – wraz z Wolverine’em likwidują główną siedzibę projektu, zabijając przy tym Colcorda. Nick przy okazji dowiaduje się, że mutanci są dziełem eksperymentu genetycznego ludzi pragnących pobawić się w Boga, uwalnia też torturowanego w Weapon X i poddawanego przeróżnym eksperymentom T’Challę Udaku. Widać tutaj dokładnie to, co podejrzewaliśmy już wcześniej: Fury i Logan mają wspólną przeszłość (czyli Nick okłamał Petera, mówiąc mu, że 15 lat wcześniej studiował w Indiach). Wolverine wprawdzie nie pamięta wydarzeń z czasów wojny, ale Fury – owszem. I to właśnie Fury, któremu serum super-żołnierza pozwoliło na spowolnienie procesów starzenia i który brał udział w operacjach Stanów Zjednoczonych w Kuwejcie na początku lat 90. XX wieku, zostaje skaptowany przez generała Rossa, by być najpierw agentem, a potem dyrektorem nowo powstałej inicjatywy S.H.I.E.L.D. Jak również pamiętamy, to właśnie Wolverine ocalił życie Fury’ego w Kuwejcie i odtąd datuje się ich wzajemna współpraca. Bardzo ładnie wypada zresztą rozmowa Rossa i Fury’ego, w której ten drugi wyjawia swoje motywacje, mówiąc przy okazji, że jest już za stary, by być bohaterem, że widząc to wszystko, co on widział, nie można nie zostać pragmatycznym cynikiem. Obaj z Rossem wiedzą również to, co i my wiemy: że kolejna wojna światowa będzie wojną genetyczną. I że trzeba się na nią przygotować.

savageland

Nick Fury na polecenie prezydenta USA zbiera więc zespół naukowców, którzy mieliby odtworzyć serum super-żołnierza. Podstawą jest próbka jego krwi, ale to za mało. Pracę nad projektem dostają więc Robert Bruce Banner, Richard Parker, młodziutki Hank Pym i Franklin Storm. Po jakimś czasie ten ostatni zostaje oddelegowany do Budynku Baxtera, Banner natomiast wstrzykuje sobie swoje legendarne serum, przemieniając się w Hulka. Podczas tej przemiany nieopatrznie zabija Richarda Parkera i jego żonę, Mary, która przyjechała do męża z ich ledwie półrocznym (zgaduję) synkiem. Wychodzi więc na to, że pierwszymi ofiarami Hulka są rodzice Petera Parkera.

hulk

To wyjaśnia, dlaczego Fury wszedł w tak głębokie, wręcz ojcowskie relacje ze Spider-Manem; czuł się w jakiś sposób odpowiedzialny za los jego rodziców. Piękne i wspaniałe zapętlenie ich wspólnej historii, które tłumaczy wiele i które Bendis musiał wykoncypować dawno temu, bo teraz idealnie się to wszystko ze sobą łączy. Wprawdzie mamy sporą niekonsekwencję związaną z nagraniem wideo rodziców Petera, które widzieliśmy w historii Venom, ale i tak jest nieźle. Wystarczy tylko uznać, że na nagraniu Peter miał mniej lat niż miał, i wszystko powinno być dobrze. Wychodzi też na to, że cała zadyma z kostiumem Venoma i spółką Traska, w którą zamieszany był Richard Parker oraz Eddie Brock Sr., ciągnęła się równolegle, i kto wie, może nawet S.H.I.E.L.D. zestrzeliło samolot pasażerski, by ukryć prawdę o śmierci Parkera i incydencie z Hulkiem…? Albo przynajmniej nie przeszkodziło ludziom Traska, by to zrobili. Tak czy inaczej, prawda okazała się dużo straszniejsza niż to, co wiedzieliśmy do tej pory.

team

Taki bowiem jest ten komiks. Wyjawia dużo, ale wiele z tego nie musi się nam podobać (jak np. Magneto mordujący swoich rodziców, którzy bali się jego mutacji, i potem wyzwalający Wolverine’a z Weapon X – najpewniej tylko po to, by później znów został złapany). Trochę zaskakuje obecność Magdy Lehnsherr na wyspie Magneto, ale w sumie czemu nie? Jesteśmy też po raz kolejny świadkami ucieczki Xaviera i jego paraliżu. Trochę dziwi, że z początku Profesor X – jak się okazuje, literaturoznawca – nie był w stanie czytać myśli Erika, ale wszyscy wiemy, że wkrótce miało się to zmienić. Tak czy inaczej, w osobie Magneto wzrasta zagrożenie, przeciwko któremu miało działać S.H.I.E.L.D. Resztę historii znamy.

magneto

W tym wszystkim najmniej istotny wydaje się wątek będący spoiwem fabularnym całego Ultimate Origins, a więc ujawnienie się Watcherów i wybranie przez nich czempiona, który ma być ich głosem na Ziemi. Ów wybór został dokonany na ostatnich stronach komiksu, ale na jego reperkusje przyjdzie nam jeszcze poczekać. Na razie znamy tylko jego nazwisko: Rick Jones.

rick

Wolverine jako pierwszy mutant. Magneto od początku nienawidzący ludzi za ich niechęć do mutantów. A z drugiej strony Kapitan Ameryka i inni, mniej udani super-żołnierze – Nick Fury i Hulk – których rozpaczliwe działania mające na celu supremację na Ziemi przynoszą więcej ofiar niż powinny A to wszystko widziane oczami neutralnej, pasywnej istoty znanej jako Watcher, która przekazuje Carol Danvers i Fantastycznej Czwórce ponurą przepowiednię: eskalacja tego konfliktu będzie katastrofą na olbrzymią skalę. Marsz w stronę Ultimatum czas zacząć.

watcher

To właściwie nie tyle komiks, ile zeszyt przypominający czytelnikom, co działo się w uniwersum Ultimate do chwili obecnej i stanowiący wprowadzenie do wydarzeń, które mają nastąpić w nadchodzącym wielkimi krokami The Ultimates III. Stanowi więc świetną okazję do podsumowania tego, co się do tej pory działo, a także zaczerpnięcia oddechu przed pewnym dość długim marszem, który nas jeszcze czeka.

Ultimates_Saga_000

Tony Stark przejął finansowanie grupy Ultimates, przeprowadził się z nimi do posiadłości w centrum Nowego Jorku i zaplanował rebranding. Bohaterowie zyskali nowe kostiumy, niektórzy wrócili do starych, skład drużyny nieco się zmienił, a Iron Man – po śmierci Natashy szukający pocieszenia w ramionach przygodnych kochanek – uzyskał dostęp do tajnych plików Nicka Fury’ego. Szczególnie tych dotyczących drużyny Ultimates… postanowił więc odświeżyć sobie pamięć. A my razem z nim.

Ultimates_Saga_033

I to w sumie tyle. Dlatego chociaż ostatnie podsumowanie było stosunkowo niedawno (biorąc pod uwagę liczbę wpisów, nie ich częstotliwość, rzecz jasna), pozwolę sobie zamieścić tutaj małe podsumowanie, niedługo bowiem wiele rzeczy może się zmienić i dobrze by było mieć świadomość, na czym stoimy.

Kwestie mutantów: w Stanach Zjednoczonych działają Instytut Charlesa Xaviera (w skład której wchodzą Cyclops, Wolverine, Beast, Storm, Angel, Dazzler, Rogue, Iceman, Firestar, Syndicate, Psylocke, Toad i Pyro) oraz Akademia Jutra Emmy Frost (w której znajduje się Havok, Sunspot, Cannonball, Polaris, Ramsey i Colossus). Sama Emma Frost ma sekretne związki z Hellfire Club. Wielu mutantów czuje się jednak wciąż zagrożonych i zbiera się w grupy wzajemnego wsparcia, a nawet straże sąsiedzkie. W kanałach Nowego Jorku znajduje się kryjówka Morlocków pod przywództwem Nightcrawlera. Marvel Girl, władająca teraz mocą Feniksa, odleciała w kosmos, gdzie znajdują się już Silver Surfer i Atrea. Niektóre państwa – jak Genosha – wciąż traktują mutantów jako osobników niższej kategorii. Obok Instytutu Xaviera nadal działa szpital na wyspie Muir, nie jest już jednak kuźnią kadr dla S.H.I.E.L.D., która po incydencie z Lorną Dane zerwała kontakty z X-Men. W Oregonie znajduje się Nursery Two, które też zerwało kontakty z S.H.I.E.L.D.

Ultimates po III wojnie światowej odeszli spod kurateli rządowej i przeszli pod skrzydła finansowe Stark Enterprises. Na chwilę obecną do drużyny należą: Kapitan Ameryka, Thor, Iron Man, Wasp, Quicksilver, Scarlet Witch, Hawkeye i Valkyrie (mniejsza na razie, o co chodzi). S.H.I.E.L.D. zamknęło na jakiś czas program Rezerw Ultimates, w S.H.I.E.L.D. znajdują się więc jedynie Falcon, Karma, dr Brankin i jego zespół. Trudno na tym budować bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych. Po starciu ze Squadron Supreme i ujawnieniu kooperacji Fury’ego z Dr. Doomem, Nick został wygnany do innego uniwersum. Nowym dyrektorem S.H.I.E.L.D. została Carol Danvers, która nie podziela sympatii Fury’ego względem Spider-Mana (który współpracuje okazjonalnie ze swoją byłą dziewczyną, Kitty Pryde). Tymczasem w Europie działa Europejska Inicjatywa pod wodzą Kapitana Brytanii.

Co do bohaterów, to poza Ultimates na ulicach mamy właśnie Spider-Mana,Kitty Pryde,  Spider-Woman  i Daredevila, który przeszedł załamanie nerwowe. W telewizji karierę robi Dr Strange, gdzieś na świecie jest Blade i Morbius, a Chicago broni Hawk-Owl i Woody. W oddali do siebie dochodzi Kapitan Mahr Vell, Fantastyczna Czwórka  zajmuje się zagrożeniami z innych światów, a Reed Richards po zadymie z Sześcianem próbuje uratować swój związek z Sue Storm, natomiast jego siostra – Enid – cały czas ma supermoce. Gdzieś w odwodzie jest też Zarda ze Squadron Supreme. Na wolności pozostaje Hulk, Magneto wraz z wieloma nowymi wyznawcami też buduje swój przyczółek (choć X-Men są świadomi jego obecności). Zagrożeniem cały czas są dyktatorzy z krajów drugiego i trzeciego świata (w tym Dr Doom, który przejął kontrolę nad Venomem) oraz Namor, potencjalnie mogą nimi być Nieludzie na księżycu. Gdzieś poza zasięgiem naszych oczu działa organizacja A.I.M., wciąż też jest dr Tarleton i Mole Man. Za kratkami siedzą Hank Pym (pod kuratelą Starka), Kingpin, Dr. Octopus, Kraven, Sandman i Electro, zamknięto też pomniejszych łotrów: Gladiatora, Rhino, Omegę Red, Vulture’a, Ringera i Boomeranga, znów siedzi Bullseye, Punisher i Shocker (po raz szósty), spora część Bractwa Mutantów, Dzika Paczka Silver Sable, Serpent Squad, a także Curt Conners i wielu innych przestępców. Zamknięto też na prośbę Fury’ego She-Hulk, czyli Betty Ross. Nie wiadomo, co z wojownikiem imieniem Arcade.

Nie można też zapomnieć o tych, co zginęli. Tak więc na tej liście znajdują się generał Ross, John Wraith, Justin Hammer, Hammerhead, Nihil, Mister Sinister, Harry Osborn, Norman Osborn, Gambit, Czarna Wdowa, Elektra, Crimson Dynamo, Abomination, Schizoid Man, Loki, rodzina Clinta Bartona, Deathstrike, pułkownik Abdul Al-Rahman, Hurricane, część Rezerw Ultimates, Mojo Adams, Moondragon, Dima, Rhona Burchill, Bishop z przyszłości, Stryfe, Bolivar Trask, bliźniaki von Strucker, dr Cornelius, Shinobi Shaw, Rutskaya, Ivan Kragoff, Eddie Brock, Thanos, Leader, Agatha Harkness/Siódemka z Salem, wielki radioaktywny potwór i Warlock. Do tego niezliczone ofiary Hulka, Liberatorów, Hobgoblina, wyznawców Gah Lak Tusa i wielu innych. Lista się rozrasta…

No i wielkie kataklizmy, które przez ten czas nawiedzały świat. Przypomnijmy, do tej pory były to: Hulk i jego rozwałka. Ataki terrorystyczne Magneto, zwłaszcza inwazja na Waszyngton i próba wysadzenia elektrowni jądrowej na Florydzie. Inwazja Chitauri. Atak Zielonego Goblina na Biały Dom. Ataki Proteusa. Rozwałka nad Las Vegas. Pojedynek Spider-Mana z Hobgoblinem. Fala samobójstw po emisji przekazu z Tunguski, walka z Kree, obrona przed Gah Lak Tusem. Atak terrorystyczny na pierwsze płazy. Walka z Namorem. Ataki prewencyjne na Bliski Wschód. III wojna światowa. Potyczka ze Squadron Supreme. Atak Sentineli na Front Wyzwolenia Mutantów. Ucieczka z Triskelionu. Walka z Venomem na ulicach Nowego Jorku.

A prawda ma się tak, że przez cały ten czas – w zasadzie od The Ultimates II – wszystkie najważniejsze wydarzenia w uniwersum Ultimate były albo odczyniane Kosmicznym Sześcianem, albo mocą Feniksa, albo jeszcze inaczej poukrywane. Ingerencji zmieniających status quo było straszliwie mało, a jeśli już były, to rychło je odczyniano, jak np. ze śmiercią Xaviera. Dlaczego? Bo scenarzyści nie mieli za bardzo odwagi, żeby coś więcej zmienić, a ci, którzy mogli (np. Brian Bendis) stawiali raczej na spójność całości niż na jakieś rewolucje. Ultymatywność Ziemi-1610 sprowadziła się więc do wprowadzania kolejnych alternatywnych wersji postaci z Ziemi-616, sam świat przedstawiony i opisywane historie zaczynały być natomiast coraz bardziej typowe, coraz częściej ciążyło na nich odium komiksowatości. Czego najlepszym dowodem nagminne zmartwychwstania i odczynianie zniszczeń magicznymi działaniami.

Do tego dochodzi fakt, że regularne tytuły Marvela zaczynały być coraz bardziej interesujące i ich realizm – choć umowny – stawał się bardziej zjadliwy, a przygody bohaterów przestały wymagać znajomości tysięcy zeszytów komiksowych. Tym samym regularny Marvel zaczął zabierać ultymatywność temu w wersji Ultimate. W Domu Pomysłów postanowiono więc odświeżyć formułę i pokazać coś, co na Ziemi-616 nigdy by nie przeszło: dalekosiężne skutki superbohaterskich działań. Jakie? Nietrudno zgadnąć. Szef utrzymującej pokój agencji został wygnany, jego następczyni ledwo jest w stanie wejść w jego buty, korporacje i zbrodnicze reżimy nie śpią, tolerancja dla mutantów wisi na włosku, superbohaterowie biegają samopas bez żadnej kontroli (nawet Fantastyczna Czwórka), a Dr Doom i Magneto od dawna są na wolności i mieli aż nadto czasu, by uknuć swoje plany. Biorąc pod uwagę, że życie większości bohaterów nie było lekkie i tylko nieliczni zachowali czyste serca. Do czego to doprowadzi? Przekonamy się wkrótce.

Żeby było jasne: mamy lipiec 2008 roku, gdy na rynku pojawia się pierwszy zeszyt czteroczęściowej historii o zmaganiach Fantastycznej Czwórki z Siódemką z Salem. W głównym nurcie komiksów Marvela dzieją się fantastyczne rzeczy, do kin niedawno wszedł Iron Man. Tymczasem Mike Carey serwuje nam całkiem zgrabnie narysowaną (co jest zasługą Tylera Kirkhama) historyjkę, która jednak sprawia wrażenie nieco anachronicznej. A dlaczego?

1 2

3 4

Josie Hart prosi Sue Storm o konsultację w sprawie dziwnej formy życia, której jajo odnaleziono w podziemiach Nursery Two. Tymczasem do Budynku Baxtera przybywa specjalna wysłanniczka S.H.I.E.L.D., Agatha Harkness, by zweryfikować profile psychologiczne jego mieszkańców. Ponadto w miasteczku Salem zaczyna działać nowa, tajemnicza supergrupa. Co te wszystkie wydarzenia mają ze sobą wspólnego? Jaki sekret skrywa Agatha Harkness? I w jaki sposób to się łączy z Namorem oraz wspomnieniem katastrofy, która pogrzebała Atlantydę…?

seven

Od razu zaznaczam, że do pewnego momentu wątek Agathy Harkness i jej wizji lokalnej jest najciekawszym aspektem tej historii. No bo w sumie czemu nie? Czwórka oraz inni mieszkańcy Budynku Baxtera, w tym dr Franklin Storm, są przecież agentami S.H.I.E.L.D. i jako tacy powinni przechodzić okresowe badania, tym bardziej że są – mimo wszystko – metaludźmi i ich supermoce mogą odbijać się n psychice. Fakt, że agentka Harkness dokonuje szeregu nadinterpretacji psychoanalitycznych i nie waha się korzystać ze swoich uprawnień, tylko podkręca temperaturę. Wprawdzie gdy na jaw wychodzi jej właściwy plan oraz związki z Siódemką z Salem, całość całkowicie zmienia wymowę (w poim przekonaniu in minus), ale i tak jej wątek jest tutaj najbardziej atrakcyjny. Bo i sama Harkness jest atrakcyjna i nie waha się korzystać ze swoich wdzięków.

boobs

Warto na chwilę zatrzymać się jeszcze przy dr. Franklinie Stormie, który wprawdzie cały czas jest obecny w przygodach Czwórki, ale jak dotąd właściwie o nim nie wspominałem. Dlaczego? Ponieważ w większości przypadków jego działania i motywacje ograniczają się do strachu o życie i zdrowie swoich dzieci, czego efektem są liczne zakazy, które Reed i reszta albo bezczelnie ignorują, albo przekonują Storma, że ich aktywność jest nieodzowna. Tutaj Storm jako pierwszy odkrywa drugie oblicze Agahty Harkness (choć za późno, by uratować Sue), jego wpływ na fabułę jest zatem dużo większy. Wprawdzie nieco to blednie przy konfliktach rozdzierających drużynę (Johnny rwie się do bitki z byle kim albo razem z Benem robią borutę, związek Reeda i Sue wisi na włosku, a poza tym na wszystkim cieniem kładzie się problem wyglądu Bena i związana z tym niemoc Reeda), ale dobrze, że Carey nie zapomniał o tym wątku. Dobrze też, że pamiętał o Namorze.

namor

Wejście Namora – jakkolwiek trącące nieco deus ex machiną – pozwala Carey’owi na posplatanie ze sobą wątków już wcześniej otwartych, jak chociażby Nursery Two i ich podziemne królestwo, z którego pochodzi zagrażający światu pasożyt znany jako Hydra. Dość powiedzieć, że to właśnie Hydry odpowiadają za upadek cywilizacji Atlantydy, a Namor – choć w swoim królestwie był notorycznym złoczyńcą – nie zamierza oglądać tej hekatomby raz jeszcze. Poza tym cały czas powoduje nim afekt do Sue, który dziewczyna wykorzystuje, przeciągając powoli Sub-Marinera na swoją stronę. Dość na tym etapie powiedzieć, że skutkuje to konfliktem z Siódemką – która nie lubi Czwórki, bo Czwórka zaprzecza pięknu liczby siedem (w sumie to trochę głupie…) – oczywiście powiązaną z Hydrą i z Agathą Harkness… ale jak, to tego już nie powiem. Doczytajcie komiks do końca.

atlantis

W sumie więc sprowadza się to wszystko do standardowej rozwałki, której ofiarą padają podziemne stworzenia oraz sama Nursery Two, choć jej członkowie uchodzą z życiem. Jako smaczek mogę dodać, że Josie Hart już oficjalnie wychodzi z szafy i przystawia się do Sue, co potwierdza konstatację sprzed iluś tam Ultimate Review, że Invisible Woman jest najbardziej ponętną i adorowaną superbohaterką Ultimate Marvela (zaraz po niej jest Marvel Girl, a na trzecim miejscu plasuje się Scarlet Witch). No i nie będzie zbytnim spoilerem stwierdzenie, że – mimo działań Namora – Sue i Reed ponownie się schodzą, choć na jak długo i czy na pewno – to pozostanie jeszcze przez chwilę w sferze domysłów.

arrival

P.S. W komiksie padają pseudonimy i informacje o mocach Siódemki z Salem, ale jak mało co w Ultimate Marvelu jest to zupełnie, ale to zupełnie nieistotne. Dlatego nie zawracajmy sobie tym głowy.

sue

W 2008 roku na ekrany wchodziły Iron Man i The Incredible Hulk – dwa filmy, od których zaczęło się kinowe uniwersum Marvela. Równocześnie – ze względu na komiksowe eventy w mainstreamowym Marvelu – głównie Civil War i Secret Invasion – sprzedaż tytułów z uniwersum Ultimate zaczęła iść w dół. Włodarze firmy poszli więc po sprawdzony – jak dotąd – sposób na promocję ultymatywnych: wszędzie gdzie się da wrzucać postaci z filmów. A czy mieliśmy na Ziemi-1610 jakoś ciekawie poprowadzoną relację między Iron Manem i Hulkiem? Nie? No to najwyższa pora.

1 2

3 4

Bruce Banner przychodzi do Tony’ego Starka z prośbą o pomoc: chce za pomocą jego nanotechnologii wyleczyć się z „efektu Hulka”. Tony zgadza się mu pomóc i prawie mu się udaje, jednak bardzo szybko w całą sprawę wplątuje się ktoś trzeci. To były agent MI6, Peter Wisdom, znany jako Leader. I chce tylko jednego: krwi Starka i Bannera…

saveme

Zabrzmiało dramatycznie, ale on naprawdę chce ich krwi. Peter Wisdom był jednym z inicjatorów Brytyjskiego Programu Superżołnierza, którego wysiłki włożone w przygotowywanie superludzkiej agentury wywiadowczej spełzły na niczym ze względu na zakulisowe gierki wywiadów, żonglowanie stołkami oraz fakt, że Wielka Brytania przyłączyła się do Europejskiej Inicjatywy, której pomysłodawcą i propagatorem był sir James Braddock. W praktyce oznaczało to, że cały wysiłek miał zostać nakierowany w stronę ogólnoeuropejskiej drużyny jawnych superbohaterów, o czym już wiemy. Wisdom natomiast był gorącym zwolennikiem utrzymania niezależności Wielkiej Brytanii, stąd też desperacki krok, który miał na celu pokazanie, że jego koncepcja jest słuszna. Wisdom pozwolił podać sobie serum superżołnierza oparte na analizie krwi Bannera oraz raportach medycznych Starka. Efekt doprowadził do przyrostu układu nerwowego, jednakże tylko w mózgu. Tak powstał Leader.

leader

Tutaj przerwa na zachwyt nad pomysłem na Leadera. Scenarzysta komiksu, Warren Ellis, bardzo skrupulatnie i świadomie wykreował postać z nadnaturalnie rozrośniętym mózgiem, która jednak musi utrzymywać swoją głowę na specjalnym stelażu, inaczej złamałaby kręgosłup. Wielkie och i ach. Znakomicie też podpatrzył on i wykorzystał dwie sprzeczne tendencje obecne w brytyjskiej świadomości: integrację europejską i skłonność do izolacjonizmu. Tę pierwszą spoza kadru reprezentuje sir Braddock i Europejska Inicjatywa (którą poznaliśmy już w The Ultimates II), drugą – oczywiście Leader. Na to nałożona jest typowa dla Ellisa narracja o posthumanizmie i jego reperkusjach. Rozważania na ten temat snują zarówno Banner i Stark (niemalże przerzucając się koncepcjami dotyczącymi możliwości superludzi), jak i Peter Wisdom i jego interlokutorzy. Wszystko to sprowadza się nieraz do dość ponurych, ale wiarygodnych dywagacji rodem z science fiction, a im dłużej o nich myślimy, tym bardziej wydają się realne. I to pozostawia w czytelniku poczucie swoistego niepokoju.

Oczywiście jest to komiks o Iron Manie i Hulku, więc nie brakuje całkiem sprawnie i przejmująco narysowanych scen rozwałki na terenie pustyń Nowego Meksyku.Tu brawa należą się Cary’emu Nordowi, który całkiem nieźle się sprawdza w rysowaniu takich nieco dystopijnych, prawie fotorealistycznych scen (no i pamiętał, że po The Ultimates Hulk jest szary, o czym niektórym zdarza się zapominać). Oczywistym jest też, że na poziomie akcji komiks ten powiela znany skądinąd schemat: Banner chce się wyleczyć – znajduje się ktoś, kto mu pomaga – Banner się leczy – pojawia się zagrożenie (czyli Leader i jego mała prywatna armia, przy pomocy której chce zdobyć krew bohaterów i dokończyć swoją transformację) – tylko Hulk może je powstrzymać – znajduje się sposób na przywrócenie Hulka – nie da się już powtórzyć leczenia. To było już ogrywane tak w komiksach, jak i kreskówkach, paradoksalnie też w filmie, który miał pociągnąć sprzedaż Ultimate Human. Ale tak jakby nie dla fabuły czyta się ten komiks, choć i ona jest całkiem nieźle osadzona w uniwersum.

freak

Na brawa zasługują nawiązania do innych komiksów serii, fakt że Banner jest znów pod wojskowym nadzorem – o czym była mowa w Ultimate Power – również cieszy… trochę dziwne, że Carol Danvers ot tak pozwoliła Starkowi zabrać go do Nowego Meksyku, ale może jakoś ją przekonał. Ze strony Iron Mana jest sporo nawiązań do jego genetycznych modyfikacji, o których była mowa w uznawanym teraz za niekanoniczny cyklu Ultimate Iron Man, ale jeśli potraktować te wzmianki literalnie, to w sumie czemu nie: rodzice Tony’ego mogli bawić się jego genomem, nikt nie mówi, że nie. To też tłumaczy tutaj zwiększone ryzyko występowania nowotworu, co w sumie przecież ma miejsce. Wspomina się również o tym, że to Stark finansuje teraz Ultimates,co też cieszy. Bruce mówi w pewnej chwili, że tak jak Kapitan Ameryka dzięki serum superżołnierza z brooklyńskiego tłuka stał się geniuszem strategii, tak i on – wszczepiając sobie serum Hulka – przede wszystkim chciał być mądrzejszy (i my mu wierzymy, bo znamy go z poprzednich komiksów). Pierwsze strony nawiązują natomiast do relacji między Bannerem a Tony’ym znanych z komiksów Millara i wszystko dzięki temu się ślicznie ze sobą spaja. Zastanawia tylko, dlaczego Hulk nie jest w stanie kontrolować swoich napadów gniewu: wszak w Himalajach nie miał już z tym problemu. Z drugiej jednak strony, w Ultimate Human oglądamy go w sytuacjach dość ekstremalnych, więc można to jakoś zrozumieć.

venus

Sam komiks w swojej istocie wraca do ideologiczno-stylistycznych korzeni Ultimate Marvela, przywołując (znów) dyskusję o posthumanizmie, urealniając postacie i zwiększając wiarygodność opisywanych wydarzeń. Wprawdzie widoczny tu biologizm nie zawsze i nie dla wszystkich może być strawny. Ja jednak takie komiksy lubię. Pokazują one, jakie możliwości drzemią w historiach o superbohaterach i że nie trzeba wiele, by je wydobyć. I to właśnie w swój ponury i ciężki sposób robi Ultimate Human.

W trakcie zamieszania z symbiotami Peter Parker usiłował skontaktować się z Fantastyczną Czwórką i prosić ich o pomoc. Reeda, Sue, Johnny’ego i Bena nie było jednak wtedy w mieście. A gdzie byli? O tym mniej więcej mówi ten komiks.

1 (1)

Generał Ross i pułkownik Dupree (mniejsza, kto to taki) przyjeżdżają do Pinhead Buttes w stanie Oregon, gdzie mieści się placówka badawcza Nursery Two: miejsce, do którego przeniesiono większość think tanku z Budynku Baxtera po publicznym ujawnieniu się Fantastycznej Czwórki. Wojskowi chcą sprawdzić, czy patenty młodych naukowców mają zastosowanie militarne. Ich wizyta zbiega się z realizacją szalonego planu starego znajomego, Arthura Molekevica, znanego jako Mole Man, który dosłownie porywa cały budynek i przenosi go pod ziemię. Fantastyczna Czwórka – która zmierzała właśnie do Nursery Two na sympozjum – musi więc ruszać na ratunek…

hole

Po pierwsze, Stuart Immonen jako rysownik cały czas sprawdza się umiarkowanie, wrażenie jednak ratują quasi-dokumentalne wstawki rysunkowe Frazera Irvinga, w których opowiada on o przeszłości Arthura Molekevica. Ten wątek sam w sobie jest całkiem ciekawy, choć nieco przekombinowany; okazuje się, że będąc jeszcze dzieckiem, Mole Man doprowadził do dewolucji swojej młodszej siostry do formy… ryby z płucami. Pomijając swego rodzaju absurd takiego zabiegu, to na litość… jakimi środkami może posługiwać się dzieciak, żeby dokonać czegoś takiego? I to jeszcze w totalitarnej Jugosławii, skąd Molekevic pochodzi? Na szczęście wszystkie te opowieści snuje sam Mole Man, budując w ten sposób egomaniakalną, rozbuchaną i straszliwie pulpową narrację na swój temat. W jego mniemaniu jest on bohaterem swojej własnej autobiografii, którą dyktuje porwanym przez siebie, młodym naukowcom z think tanku… co dość jednoznacznie wskazuje nam ogrom jego obłędu. Jak jeszcze do tego dochodzi informacja, że był swego czasu zatrudniony przy projektach badawczych ZSRR, skąd uciekł w przebraniu kobiety i od tej pory za kobietę chętnie się przebierał, to hmm… cóż… witamy w uniwersum Ultimate.

yugoslavia

A kogo porwał Molekevic? Młodych naukowców, którzy w zasadzie są wykreowani specjalnie na potrzeby Ziemi-1610, pomijając może Phineasa Masona, który w mainstreamowym Marvelu jest Tinkererem (tutaj, jak wiemy, Tinkererem okazuje się Elijah Stern). Phineasowi towarzyszą Sunita Begum, Gus Axelrod i Josie Hart, wszyscy troje inteligentni, ambitni i wrażliwi, trochę jednak przybici tym, że ich wynalazki będą wykorzystywane do celów militarnych. Wprawdzie chory i absurdalny plan Mole Mana, żeby pozostali oni pod ziemią celem spółkowania i wyhodowania w ten sposób nowego, lepszego ludzkiego plemienia, jest jeszcze gorszy, ale dzięki wspólnym wysiłkom młodych naukowców i Czwórki szybko spala na panewce. Mole Man błyskawicznie przegrywa i zostaje wygnany z miejsca, które miało być jego podziemnym Edenem. A miejscem tym jest… Lemuria.

lemuria

W końcu musiało do tego dojść. Molekevic eksplorując podziemne światy odnalazł resztki cywilizacji Lemurian oraz hodowane przez nich podobne dinozaurom monstra, które przez wiele tysięcy lat niepodzielnie rządziły podziemnym światem. Plan odtworzenia tej cywilizacji, jakkolwiek chory, co do zasady wydał się naukowcom z Nursery Two wart rozważenia; do tego stopnia, że postanowili odciąć się od armii USA i założyć pod ziemią własną placówkę badawczą (nie było to takie trudne, wszak cały kompleks został przeniesiony do tego podziemnego świata). Ross oczywiście zachwycony nie był, Reed Richards też zresztą nie, postanowił jednak uszanować wolę Josie Hart i jej kolegów. Swoją drogą, plan Mole Mana napawał ją obrzydzeniem już od początku. Głównie dlatego, że zawsze bardziej pociągały ją kobiety. Co zaś stało się z samym Molekevicem… do końca nie wiadomo.

dinos

Sama Czwórka – choć stacza dość dynamiczną i wyrównaną walkę z podziemnymi potworami, a potem z lawowymi ludźmi Mole Mana – nie gra tutaj zbyt dużej roli. Naukowcy z think tanku sami wywalczają swoją wolność i sami oddzielają się od Reeda i spółki. Można odnieść wrażenie, że obecność głównych bohaterów jest tutaj jedynie pretekstowa i że tak naprawdę nie są nam potrzebni. Całe tło fabularne, motywy Molekevica i historia odkrycia Lemurii pojawiają się w wątku Josie Hart i reszty. Fantastycznej Czwórki mogłoby tu nie być.

guardians

Komiks służy nam więc przede wszystkim do naszkicowania charakterów tych kilku postaci z think tanku Nursery Two, ich nowej, podziemnej twierdzy i kilku wątków związanych z pradawną Lemurią. Poznajemy też dokładniej postać Mole Mana, jednak jego obłąkańczy egocentryzm bardzo szybko zaczyna dominować i Molekevic robi się bardziej żałosny niż ciekawy. Sam komiks czyta się więc bez większych emocji. Ot, ciekawe uzupełnienie uniwersum Ultimate, w którym Mike Carey czuje się nie najgorzej i które w miarę sukcesywnie rozwija. I w sumie tyle.

Jeśli miałbym wskazać najbardziej odjechaną i zdrowo popieprzoną historię w całym superbohaterskim życiorysie Petera Parkera, to bez wahania wybrałbym właśnie tę. Szanowni Państwo, przed Wami Wojna symbiotów.

1 2 3

4 5 6

Życie wciąż nie rozpieszcza Spider-Mana i ciągle płata mu figle. Wiele miesięcy temu wpadł na tajemniczego przeciwnika w zbroi żuka, który usiłował wykraść coś z firmy Roxxon. Kilka miesięcy później miał średnio sympatyczne spotkanie z Venomem, które skończyło się dla niego dość nieciekawie; wystarczy powiedzieć, że znalazł się na celowniku Ultimates i Dzikiej Paczki Silver Sable. Teraz zaś… teraz robi się jeszcze goręcej, oto bowiem Eddie Brock próbuje go szantażować, a znikąd pojawia się nie kto inny, a Gwen Stacy. Tylko czy to wciąż ta sama Gwen…?

gwen

Jeśli mieliście kiedyś w rękach ten komiks i ogarnęliście go za pierwszym razem – winszuję. Brian Michael Bendis i Stuart Immonen doszli w sadze o Ultimate Spider-Manie do etapu, w którym wątki mieszają się tak bardzo, że tylko powolna i uważna lektura pozwala się połapać w całym tym galimatiasie. Zacząć należy od tego, że w zasadzie osią dla całej opowieści jest monolog Eddiego Brocka, siedzącego sobie w parku i rozmawiającego z każdym, kto się dosiądzie i zechce posłuchać. A opowiada on różne rzeczy, z których absolutna większość jest dla nas – czytelników – całkowitą nowością. Ale po kolei. Oto dowiadujemy się, że kilka miesięcy wcześniej Spider-Man natknął się na enigmatycznego osobnika ochrzczonego mianem Beetle (choć sam Peter woli nazywać go w pewnej chwili „Boba Fett”). Beetle włamuje się do znanej nam już korporacji Roxxon, by ukraść… fragment symbiota. Skąd w ogóle w Roxxon symbiot i o co w ogóle chodzi, to osobna zagadka. W każdym razie Spider-Man go powstrzymuje, dochodzi do przepychanki i Beetle ucieka. Tak dostajemy kolejny kamyczek do ogródka wątpliwych moralnie działań firmy Roxxon i poznajemy samego Beetle’a, choć on sam nie mówi wtedy ani słowa.

beetle

Kilka tygodni później Spider-Man musi stoczyć w muzeum walkę z Venomem, którego przyciąga DNA Petera – z kolei Peter dostaje bólu głowy od pajęczego zmysłu, gdy Venom jest w pobliżu.  Tak było, kiedy Eddie Brock śledził Spider-Mana podczas jednego z jego starć z R.H.I.N.O. (wtedy też okazało się, że polują na niego ludzie Silver Sable), tak jest i teraz. Po wymianie ciosów, podczas której Spider-Man stara się ratować co ważniejsze muzealne eksponaty, znów wpada Silver Sable i obezwładnia Brocka, by zawieźć go do swojego pracodawcy. Tym razem jest to Bolivar Trask, któremu – jak się okazuje – Edward Brock Senior wraz z Richardem Parkerem lekkomyślnie sprzedali prawa do kostiumu leczącego raka – czyli symbiota Venoma – i Trask pragnie teraz ów kostium odzyskać. Sam kostium chce natomiast do Petera, bo to DNA jego ojca posłużyło za pierwowzór nosiciela.  I mamy galimatias, bowiem do siedziby Traska wpada Beetle, usiłujący zabrać kawałek Venoma, ten jednak się uwalnia, robi borutę i wypada na ulicę, by zmierzyć się z Chrabąszczem, Spider-Manem i Sable. Podczas walki jednak symbiot infekuje Petera i to on staje się na chwilę Venomem, co doprowadza do kolejnej rozróby, którą tylko Ultimates – wraz z Nickiem Fury’ym – są w stanie zakończyć. Tymczasem Silver Sable idzie do paki.

venom-sable

Tu przerwa na interludium chronologiczne. Po pierwsze, spotkanie z Beetle’em musi mieć miejsce po wydarzeniach znanych z Clone Sagi, Parker bowiem lubi się już z Fury’ym na tyle, żeby spotykać się z nim na dachu Bugle’a. Sam Fury (znów) ma związane ręce i liczy, że Peter angażując się w konflikt wiele kwestii przed nim ujawni i wtedy on będzie mógł wezwać Ultimates i posprzątać bałagan. Zadyma w muzeum i walka Petera-Venoma z Ultimates – swoją drogą całkiem przejmująca, Peter naprawdę narobiłby w gacie, gdyby te gacie nie chciały przejąć nad nim kontroli – musiała mieć natomiast miejsce chwilę przed Ultimate Power, po pierwsze dlatego, że wciąż mamy tutaj Fury’ego, po drugie ze względu na obecność Bolivara Traska, pragnącego posiąść tajemnicę symbiota. Trask – jak pamiętamy – zupełnie niezależnie zaczął budować dla von Struckerów nowe Sentinele, co zakończyło się jego śmiercią. No i tutaj po raz kolejny widzimy, jak Fury – mimo że już nie dowodzi Ultimates – w razie wyższej konieczności może na nich liczyć. A Kapitan Ameryka, Thor, Iron Man, Hawkeye i Wasp dowiadują się, kto to Venom i dlaczego tak trudno go zabić. Nick natomiast cieszy się, że symbiot został zniszczony, byli bowiem blisko kolejnej wojny światowej; o kontrolę nad wynalazkiem Brocka Sr. i Parkera – obok firm Roxxona i Traska – walczyła również Latveria. Tak więc Dr. Doom mimo układów z Fury’ym przygotowywał sobie w ten sposób kolejny plan, co w sumie nie powinno nikogo dziwić. Wszak to przebiegła i bezlitosna bestia jest.

ultimates

Potem mamy kolejny przeskok w czasie i do Petera przychodzi Eddie Brock mówiąc, że rozpowie całemu światu o jego podwójnym życiu, jeśli ten nie pomoże mu odzyskać symbiota. Ewidentnie życie na marginesie społeczeństwa, ciągły głód i poniewierka zmuszająca go do zabijania innych ludzi były lepsze niż samotność, która go spotkała, gdy symbiot wybrał Parkera (to się nazywa toksyczna miłość…). Peter lekko tego szantażu nie znosi i próbuje uzyskać pomoc u Ultimates i Fantastycznej Czwórki (których akurat nie ma w okolicy, po raz pierwszy chyba w historii tego uniwersum), więc musi radzić sobie sam. Wspiera go ciocia May i… Gwen Stacy. No, powiedzmy, że Gwen Stacy.

war

Pamiętacie klona Gwen, który zamieniał się w Carnage’a, a którego wyhodował Dr Octopus pracując dla Henry’ego Gyricha? Tak, wiem, że to trudno ogarnąć, dlatego chciałbym poświęcić temu chwilę uwagi. To ten sam klon, który pojawił się podczas zadymy z klonami w domu Parkerów i który został potem pochwycony przez S.H.I.E.L.D. (Clone Saga), a następnie przewijał się gdzieś z boku kadru w scenach ucieczki Zielonego Goblina z Triskelionu (Death of a Goblin)? Na pewno pamiętacie, bo o nim wspominałem… W każdym razie Gwen-Carnage przychodzi do domu Petera, by potem pomóc mu w walce z Brockiem, który – jak się okazuje – pod wpływem kontaktu z Gwen sam zamienia się w Venoma. To na pierwszy rzut oka nie ma sensu, ale jak uwolnimy się od myślenia o Venomie jako o postaci z Ziemi-616 i zejdziemy na Ziemię-1610, to Bendis całkiem zgrabnie to sobie wykombinował. Podsumujmy fakty:

  • oryginalny symbiot powstał w oparciu o DNA Richarda Parkera i jako taki okazał się pasożytem-ludożercą (fe);
  • ów symbiot został zniszczony, ale Brock przywdział kopię, której nie mógł kontrolować – również opartą na DNA Richarda Parkera;
  • symbiot dąży do jedności ze swoim macierzystym DNA, a najbliżej DNA Richarda jest kod genetyczny jego syna – Petera;
  • to samo stało się, gdy Curt Conners wyhodował z krwi Petera – i w oparciu o notatki Richarda – klona Spider-Mana, który jednak ze względu na niedostatecznie rozwinięty łańcuch DNA stał się kolejnym symbiotem;
  • drugi symbiot – Carnage – zabija Gwen Stacy i wiele innych osób, rekonstruując swój łańcuch DNA, a jego finalna forma bardziej wygląda jak Richard niż jak Peter (zapewne ze względu na to, że jest starszy);
  • Peter zabija Carnage’a, ale próbka symbiota dostaje się – za pośrednictwem Bena Reilly’ego – w ręce FBI i Dr. Octopusa, który klonuje Carnage’a – z jakichś raczej chorych powodów z dominującym DNA Gwen Stacy;
  • starszy symbiot jest więc uwiązany do DNA Brocka, młodszy – do Stacy, starszy jednak potrzebuje się scalić z kodem genetycznym Petera;
  • kod genetyczny Petera jest jednak podstawą młodszego symbiota, stąd gdy dochodzi do walki między Carnage’em a Venomem (DNA symbiotu jak to z pasożytami bywa wciąż było obecne w Brocku i to pewnie ono dążyło do kompletności), starszy symbiot wchłonął DNA młodszego i osiągnął kompletność;
  • Gwen – Carnage + Venom = kompletny Venom + Gwen.

Pokręcone to, ale chyba wszystko teraz jest już jasne. W każdym razie klon Gwen przemielony przez symbiot nie jest do końca klonem, za to jeśli wierzyć badaniom Tony’ego Starka, jest całkowicie Gwen, z jej wspomnieniami itp. Tym samym panna Stacy wróciła do rodziny. Brock natomiast – zachwycony, że stał się już stuprocentowym Venomem – opuścił miejsce akcji i poszedł do parku, by rozmawiać z ludźmi. Tam też zgarnął go nasz stary znajomy – Beetle – by wywieźć do Latverii.

horse

No. To myślałby kto, że się Bendis rozkręcił i chciał uraczyć nas najbardziej zagmatwaną historią ze Spider-Manem w uniwersum 1610, ale wiele rzeczy tutaj można zgubić. Po pierwsze, cała ta zadyma z symbiotami jest bardziej zakręcona niż to konieczne, podchody Roxxona, Traska i Beetle’a jeszcze bardziej wszystko komplikują, a całość rozgrywa się dość kameralnie jak na historie tego typu, którymi scenarzysta raczył nas do tej pory. Do tego można się zastanawiać, po co cała ta retrospekcja, skoro można było trzymać się chronologii i nie bawić w nawiązania do Forresta Gumpa z Brockiem siedzącym w parku. Odpowiedź jest niestety bardzo prozaiczna.

 

(Tam mówią, że to pierwsza gra w historii, w której możemy grać wrogiem Spider-Mana, ale to nieprawda; w Maximum Carnage i Separation Anxkiety – platformówkach na NES-a – również można było grać zaróno jako Spider-Man, jak i Venom. Koniec offtopa.)

peter-venom

To jest właśnie problem; w 2005 roku wyszła sandboxowa gra Ultimate Spider-Man, która – z pewnymi nieznacznymi zmianami – opowiada właśnie powyższą historię. Ponieważ jednak gry sobie, a kontinuum sobie, w ramach rozwoju serii komiksowej gdzieś się informacje o tych wydarzeniach pogubiły. Poza tym ktoś w Marvelu chyba wpadł na pomysł, że dobrze by było przybliżyć tę opowieść wszystkim, którzy w grę nie grali, stąd nieco retroaktywnie Bendis wpisał wątki gry w serię. A że wiele rzeczy zdążyło się już w uniwersum pozmieniać, stąd konieczność nieco dzikich i zamazujących obraz całości retrospekcji. I wrażenie ogólnego dymu i niedosytu. A wynika to najpewniej z tego, że gra ma swoją dynamikę, a komiks swoją, i choć przełożenie z jednego medium na drugie wyszło nie najgorzej, to wciąż pozostaje poczucie pewnego rozczarowania. No i kolejne już wskrzeszenie postaci w uniwersum, które słynie z ich uśmiercania… to trochę zgrzyta. Oby Bendis się opamiętał i więcej nam takich wątków nie serwował.

supervenom

To już drugi najgorszy dzień w życiu Petera Parkera. A pierwszy był zaledwie wczoraj…

21

Peter budzi się, będąc przywiązanym łańcuchami do sufitu przez nikogo innego, a swojego etatowego chłopca do bicia – Shockera. Herman Schulz wreszcie pochwyciłSpider-Mana i pragnie się na nim zemścić za wszystkie poniżenia, jakich zaznał. Tylko Mary Jane Watson wie, co się stało, i prosi o pomoc ostatnią osobę, do której pragnęłaby się zwracać… Kitty Pryde.

2shocker

Tak przynajmniej wynika z dialogów, pamiętamy bowiem, jak Kitty chodziła z resztą ekipy na plażę, jak dogadali się z Peterem i że zasadniczo wszystko zmierza ku wielkiej przyjaźni…  może to jednak jeszcze nie ten etap. W każdym razie po porwaniu Spider-Mana przez Shockera Mary Jane – która filmowała całe zajście, zaczęła bowiem ostatnio pracę w szkolnej telewizji (a myślałem że takie inicjatywy to tylko w Power Rangers) – kontaktuje się z Kitty i obie usiłują znaleźć sposób na odnalezienie Petera. Gdy Johnny Storm nie odbiera telefonu, kontaktują się z kapitanem policji Frankiem Quaidem, czarnoskórym oficerem, który zastąpił Jeanne DeWolffe, aresztował Kingpina i już wcześniej wykazywał odrobinę sympatii względem Spider-Mana. Dzięki niemu Kitty jest w stanie dotrzeć do Petera w samą porę, by… zabrać go do domu, Parker już bowiem zdołał się uwolnić i obić Shockerowi twarz (po raz siódmy).

2chain

Zanim jednak Spider-Man się uwalnia, rozmawia chwilę z Shockerem i dowiaduje się, że był on pracownikiem firmy Roxxon, który wymyślał dla niej broń, został jednak bezpardonowo zwolniony. Innymi słowy, spotkało go to samo, co wcześniej Eliaha Sterna, produkującego kombinezony dla superzłoczyńców. Nadaje to postaci Hermana Schulza zaskakującej i ciekawej głębi; jego działania i frustracje mają swoje całkiem konkretne źródło, które już znamy. Wspominałem już kiedyś, że lubię u Bendisa to, że potrafi w zaskakujący sposób powiązać ze sobą pewne pozornie oddalone wątki i nadać znanym wydarzeniom zupełnie nowy wydźwięk. I to jest tego znakomity przykład. Okazuje się, że Roxxon – który jest korporacją farmaceutyczną – już od dłuższego czasu prowadzi jakiś program zbrojeniowy, skoro pracowali przy nim zarówno Stern, jak i Schulz. Może więc warto w tym miejscu podsumować, co wiemy o tej korporacji. Przede wszystkim Donald Roxxon, główny przewodniczący i właściciel korporacji, nie wie nic o jej tajnych działaniach zbrojeniowych, choć poza zajściami z udziałem Shockera i najemników Sterna może na to wskazywać jedynie wypadek na terenie laboratoriów, który przemienił jednego z naukowców, Franka, w Spota. Wiemy też, że Stern – czyli Tinkerer – wydawał swoim ludziom konkretne polecenia: a to zatopić statek towarowy (Omega Red), a to zabić samego Donalda Roxxona (Vulture), a to zrabować zapas adamantium (Killer Shrike).  Wypada się zastanowić, po co korporacji farmaceutycznej adamantium? Nie wiemy, ale z pewnością wszystkie te poszlaki oznaczają jedynie wierzchołek góry lodowej. Dobrze, że Spider-Man wie, iż nie należy ufać Roxxonowi. Następne Ultimate Review z pewnością utwierdzi nas w przekonaniu, dlaczego.

P.S. Rysunki Immonena w dalszym ciągu są parszywe. Jego obecna kreska jest o trzy piętra lepsza, wtedy się ewidentnie chłopak nie starał.